niedziela, 14 grudnia 2014

Przewroty.

Zastanawiałam się ostatnio co czyni nas w życiu szlachetnymi.

Możliwe, że trochę zbiegło się to z finałem Szlachetnej Paczki, oglądałam też film "Klub Jimmy'ego", w którym właśnie szlachetność i odwaga, a nie jakby się mogło wydawać Andrew Scott, przykuły moją największą uwagę. (chociaż to nie jest przykład, z którym każdy się zgadza)

Pierwsze pytanie jakie sobie zadałam to czy potrafimy być na co dzień szlachetni? Czy tylko w obliczu wyzwania, trudnej sytuacji, jednorazowej grandy zbieramy się w sobie i reprezentujemy cechy kultury wyższej? Skoro doszłam do wniosku, że coś nas jednak czyni szlachetnymi w życiu to można się domyślić, że nie myślę o jednorazowym byciu szlachetnym.

By ciągle nie powtarzać słowa "szlachetny", szukałam dla niego synonimu, ale idealnego odpowiednika w języku polskim moim zdaniem nie ma. Znalazłam: moralny, altruista, łagodny, ambitny, elegancki, doskonały, nieskazitelny i wiele innych wspaniałomyślnych słów. Wydaje mi się, że "szlachetny" łączy w sobie wszystkie te określenia. Człowiek szlachetny może być mianowany na człowieka idealnego.

Czy jesteśmy w życiu idealni? Zdecydowanie nie. Jednak czy może chcemy być? Zdecydowanie tak.

Są w ciągu naszego ziemskiego istnienia momenty, w których szlachetność przychodzi nam z większą łatwością. Przykład: "Zróbmy wieeeeelką paczkę dla rodziny" "Super pomysł!" (finalnie pomagacie trzem/czterem) - jesteście bohaterami. "Będę wolontariuszem" - jesteś bohaterem. "Pomogę w domowych sprawunkach, czego od dawna nie robiłam/łem, mama z pewnością potrzebuje mojej pomocy" - jesteś bohaterem. Gdy nasza praca, pomoc zostanie doceniona, bycie kochanym, szlachetnym przychodzi nam z łatwością. Nie zdarzyło mi się chyba w życiu zrobić czegoś tylko w celu aby to usłyszeć, ale na pewno ze świadomością, że ktoś to doceni. Ile razy zdarzyło mi się zrezygnować z bezinteresownej pomocy bo wiedziałam, że nie zostanie to zauważone? Miliony. To przykre, nie zaprzeczę.

Jest Adwent. To przecież taki czas, w którym każdy z nas chce się postarać coś zmienić. Ja zawsze połowę tego czasu siedzę i płaczę nad rozlanym mlekiem, mając w pamięci te wszystkie niewykorzystane dobre uczynki. Myślę sobie wtedy "Mc! Co ci szkodziło!". Szkoda, że dopiero pod koniec roku biorą mnie takie wyrzuty. Powinno się je uprzedzać.

Przechodząc do meritum: co czyni nas w życiu szlachetnymi?
Z pewnością świadomość, że pomoc innym, nasza postawa i zachowania, wpływają na odbiór naszej osoby w oczach kogoś innego. "Na pokaz znaczy?" - tak czepliwie zapytał mnie dzisiaj kuzyn jak poruszyliśmy ten temat. Jak się okaże, że coś było na pokaz to leżymy już w grobie z naszym wielkim ego i czekamy aż nasi przyjaciele spluną nam na twarz. (musiałam sprawdzić jak się odmienia "ego" przez przypadki :o we wszystkich tak samo na szczęście :)) Także przy tych wszystkich uczynkach trzeba być jeszcze autentycznym, a to się sprowadza tylko do jednego. Do pokory. Jest ona moim ulubionym tematem tego roku. Przy wszystkich możliwych społecznych problemach jest ona rozwiązaniem większości wątpliwości. Niesamowita cecha, którą baaardzo trudno w sobie rozbudzić.

W moim przypadku, jak byłam młodsza byłam dużo bardziej pokorna. Brakuje mi tego dziecięcego podejścia. W łatwiejszych chwilach w życiu faktycznie jestem w stanie beztrosko na wszystko spoglądać, przyznawać rację, dziękować za wszystko, doceniać itd. Jednak gdy sytuacja się zmienia, staram się ZA WSZELKĄ CENĘ to naprawić. Najgorsza z możliwych intencja. Niesamowicie wszystko niszczy. Destrukcja większa niż można sobie wyobrazić. Jednak gdy pozostawimy to "losowi" nic się nie zmieni. Chyba, że macie kogoś takiego w swoim życiu kto wami wstrząśnie. Ja mam i naprawdę nie ma dnia kiedy bym za nią nie dziękowała Panu Bogu. Moja stabilność emocjonalna jest bardzo wątpliwa, toteż jak mną MG. kiedyś wstrząsnęła to zrobiło mi się bardziej głupio, niż gdy zadzwonił mi kiedyś w czasie modlitwy telefon w Oratorium, do czego nie chciałam się potem przyznać, że to mój. Wtedy i przy konfrontacji z najlepszą przyjaciółką dostałam dość spore dawki zastrzyku pokory.

Ćwiczenie.
Weź kartkę, wypisz wszystkie najcenniejsze osoby, sytuacje, mogą być nawet rzeczy, które wniosły do twojego życia coś niezwykłego. I za nie dziękuj. Jeden z ojców z zakonu dominikanów polecił mi kiedyś, żeby w ten sposób odmawiać modlitwę różańcową. Nie zawsze mi się to udaje ale staram się chociaż raz na tydzień taką modlitwę odmówić. Jeżeli jest to "dziesiątka" to już podziękowaliśmy za 10 takich sytuacji! Jeśli uda nam się usiąść z Maryją na godzinę to już na pewno mamy 40! Przy całym różańcu polecam najpierw podziękować za te osoby z rodziny, potem inne osoby, które odcisnęły piętno w naszym życiu. Potem za wszystko co chcemy innego, a na koniec warto za te cechy, które nas ukształtowały na takie osoby jakimi jesteśmy. Bo inaczej nic nie byłoby takie samo. Bez tego wszystkiego bylibyśmy niczym albo kimś kompletnie innym. To ćwiczenie dla mnie nie jest proste. Czy widzę efekty? Ciężko powiedzieć. Ale można zrobić bardzo ładne résumé dosłownie "siebie".

Jeżeli będziemy chociaż chcieć być jak ludzie szlachetni, to już zaczynamy dobiegać na podium. Żeby się na nim znaleźć musimy jednak przebiec Koronę Maratonów, żeby to osiągnąć. Moim zdaniem po pierwsze pokora. Potem bezinteresowna pomoc, którą trzeba ćwiczyć, żeby potem obdarowywać nią innych bez zastanowienia. Następnie dziękczynienie. Taki szlachetny bohater to dla mnie Anioł. Chociaż epitetów określających taką osobę jest mnóstwo. Jednak od czegoś trzeba zacząć. Miłość przyjdzie z czasem. A jak się w niej zatracimy i "JA" będzie daleko na liście priorytetów, to naprawdę jesteśmy w tym coraz lepsi.

Myślmy, podejmujmy chwilę refleksji nad naszym życiem, pogłębiajmy wiedzę na tematy, które nas w życiu nurtują. Przestańmy się ścigać, wybaczajmy, kochajmy, dziękujmy a nasze życie z całą pewnością zyska na swojej unikalnej wartości. Nie dla kogoś ale dla nas samych.

M.

Już niebawem na jednej ze stron którą pomagam prowadzić pojawi się taki cytat:


„całe zło jakie przychodzi na świat bierze się stąd, że nie zna się prawd zawartych w Piśmie św. z całą jasnością”

To dla tych "kato". Jest to wyzwaniem na całe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz