poniedziałek, 1 kwietnia 2013

rehabilitacja.

Jak to wszystko wygląda w skrócie i okiem lajka.
Pierwszy tydzień po skręceniu do dokładniej diagnozy to tzw RICE
R-rest
I-ice
C-compression
E-elevation
i naprawdę polecam robić to sumiennie bo od tego zależy
w jakiej kondycji będą nasze ścięgna na przyszłą pracę ku pełnej sprawności.
Następnie wizyta u chirurga "Pięknie, cudownie widzimy się za 3tyg proszę się oszczędzać i w momencie zanikania bólu odstawiamy kule, potem ortezę i zakładamy ją tylko na wf, biegi itd"
Wszystko pięknie faktycznie gdyby nie fakt, że pan doktor jakby machnął na mój balet ręką... Więc zawitałam ponownie do RehaSport. Tam pan doktor już mnie trochę znał po ostatnich urazach więc skierował na usg i zapoznał z panem Łukaszem (^.^)moim przyszłym fizjoterapeutą :) kazał natychmiast odstawić kule i wziąć się w garść no bo przecież nie będziemy się poddawać :) po 12 dniach od skręcenia znalazłam się na sali i poddałam się przedziwnemu dogłębnemu masażowi kostki. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego gdyby nie fakt, że z oszczędzaniem nie miało to najmniejszego powiązania. Pan Ł. sprawdzał mój zakres bólu bo ja należę pod tym względem do dość specyficznej grupy osób i sprawdzał też mój zakres możliwości, którym wszyscy zgromadzeni na sali fizjoterapeuci ku mojemu zdziwieniu byli zafascynowani. Słyszałam szepty z kątów "tydzień temu poszedł ATFL... no wow" cóż :) ktoś docenił moją dotychczasową pracę pierwszy? hmmm tak pierwszy raz :) Masaż skupiał się głównie na miejscu gdzie ścięgno zostało zerwane więc bolało dość mocno ale rehabilitant ma głowę na karku i naprawdę mu zależało na moim szybkim powrocie do formy...
wtedy też bardzo chciałam tego ale teraz to mi się tak nie spieszy jest tam tak super :)
następnie ćwiczenia z gumą stopa do środka i na zewnątrz w dół i w górę... po tygodniu ćwiczeń w domu ból zanikał i powoli robiłam coraz głębsze przysiady i próbowałam wspinać się na releve.
Za każdym razem zajęcia wyglądały tak samo. Masaż, ćwiczenia. 4 dni temu zaczęłam robić już ćwiczenia z głębokiego pliee do wysokiego releve coś w stylu fondue... na jednej nodze. Wymagało to ode mnie naprawdę dużego wysiłku... przez to że tego jednego wiązania nie ma moje kolano w momencie zgięcia ucieka mi do środka co nie jest dobrą sprawą więc trzeba ćwiczyć... potem miałam badanie równowagi na prawą i lewą nogę na podłodze i ruchomej desce i wypadło dobrze chociaż często sie podpierałam, ale ogólnie zdane :) potem 5min marsz na półpalcach na bieżni i do domku... w piątek przynoszę pointy bo musimy ćwiczyć tzw wyrabianie podbicia, które nie polega tylko na wyższym sklepieniu podbicia ale również na mocnym zgięciu wręcz przeproście w stawie skokowym. Mianowicie wygląda to tak:

i chodzi o to miejsce:
nie samo podbicie bo efekt taki:
nie jest do końca satysfakcjonujący :)
nie daje pełnej stabilności itd... wiem, że różnica początkowo nie jest widoczna ale naprawdę jest :)
naprawdę polecam lekarzy sportowych na takie nawet najmniejsze urazy bo nigdy nie wiadomo w jakim polu zostawią nas lekarze NFZ :D a taka rehabilitacja to naprawdę fajna sprawa <3 ja nie chcę przestać tam chodzić bo w Reha są naprawdę cudowni ludzie którym zależy na Tobie, a może sprawiają tylko takie wrażenie ;) w co osobiście wątpię, mimo to polecampolecampolecam, nie ma się co bać chwilowego kalectwa bo im w lepsze ręce się odda tym efekt będzie bardziej satysfakcjonujący! no i mój rehabilitant to naprawdę przemiły mężczyzna <3 zaręczony co prawda ale mimo to mamy doskonały kontakt i mam motywacje też w tym żeby się odwzajemnić za opieką jaką on mnie otacza no i żeby były efekty... so nice! będzie mi bardzo przykro kończyć rehabilitację... ale hmmm... znając mnie wrócę tam jeszcze kiedyś :)
zaraz wieczorne rozciąganie, zrobię zdjęcia i "time to start the challenge!" :)
xoxo
M.
*instagram.com/dancedesire
*http://taniecklasyczny-balet.bloog.pl
*sansha.com




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz