poniedziałek, 1 kwietnia 2013

runfatboyrun.

Znalazłam nową motywację...
Muszę koniecznie wrócić do formy. Jakiej? Miesiąc temu skręciłam kostkę. Niby nic bo tylko jedno z ścięgien tzw ATFL. Właściwie to jedna z podajże 7 "gumek", nie najmocniejsza więc niby cudownie. Myślałam, że chwila i wracam do treningów... a to nie wcale takie proste. Chodzę do fizjoterapeuty raz na tydzień (do Pana Łukasza ^.^) i gdyby nie to wątpię, że coś by zostało z mojej dawnej sprawności... Teraz sprawność "standardowa" jest osiągnięta ale do baletu jakikolwiek standard to za mało. Musi być dużo ponad więc i nad tym pracujemy. Potrzebna jest do tego siła, i nie ukrywam, że przez ostatni miesiąc nie należałam do osób arcyaktywnych :) więc przebiegnięcie(a właściwie marszo-bieg) z skrzyżowania Hetmańska/Głogowska do Panoramy zajęło mi 9min ale na rehabilitacji wylądowałam czerwona jak burak i po 40min uda trzęsły mi się niemiłosiernie...

Zatem zaczynam 2tygodniowy oficjalny powrót do formy... Za wszelką cenę, że tak powiem.
W skład wchodzi:
-bieganie
-rozciąganie(1tydzień)
-wzmacnianie nóg do podnoszeń(2tydzień)
-wzmacnianie podbicia i przeprostów w kolanach

Taaaak brzmi to trochę jak nadrabianie nie miesięcznych a 4letnich zaległości ale od czegoś trzeba zacząć...
Dzisiaj był bieg. 45min. Trochę ciężko początkowo bo to drugi raz od 2miesięcy więc najpierw musiałam wyczuć swoje tętno, potem złapać oddech i ustawić swój rytm... Jak nie byłam w stanie biec równo przez 5min znaczyło to bardzo duży regres bo moje maksimum to bieganie 48min bez zatrzymania dość szybkim tempem. O tempie zrobię osobny post. Sprint to nie był ale od truchtu było dalekie.... No dobrze dzisiaj pod koniec 20 ostatnich minut przebiegłam bez zatrzymania ostatnie 3min pod małą górkę. Nie jest źle.
Gorzej z rozciąganiem. Obciążenie kostki do tej pory wiązało się z bardzo nieprzyjemnym bólem. Teraz on znikł więc problem powinien razem z nim :) Z szpagatami nie jest najgorzej... chwila rozciągania i niby są. Ale nie pełne. To nie jest stan z września a do takiego chcę doprowadzić. Żeby wychodziło ładne grand jette itd :)
Następny etap podnoszenie nóg. Ćwiczenia pleców do arabesques, dobre wstawienie i rozciągnięcie pachwin do tiltów i mięśnie brzucha na przód.
a co do stóp to myślę, że moje niezawodne kolorowe gumy do rozciągania zdziałają cuda przy codziennym treningu :)
Już mam lepsze prawe podbicie od lewego od domowych rehabilitacji i to mnie motywuje do dalszej pracy!
Przeprosty? tydzień po skręceniu cały czas leżałam z nogą chorą do góry nie mając nic pod kolanem. Bolało po jakimś czasie a potem staję i raczej przeprosty nie były równe. I w ten sposób moja lewonożność została obalona... muszę temu zaradzić bo i tak pewniej czuję się na lewej nodze...
No dobrze. Wieczorem dodam zdjęcia pozycji wyjściowych i tak co dzień lub co dwa, żeby widzieć "efekty" lub ich brak. Jeszcze nie wymyślilam sobie kary jeśli nie dotrzymam założenia ale myślę że będzie to coś w stylu sromotnej porażki więc może i wystarczy :)
xoxo
zdeterminowana M.



*instagram.com
*weheartit.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz