czwartek, 24 stycznia 2013

powrót.


Opisywanie Rzymu przychodzi mi z dużą trudnością. Na początku nie chciałam innym pokazywać jak było cudownie, żeby zwyczajnie nie było im przykro, że mi nie towarzyszyli a teraz, po Kaprun jest mi trochę głupio, trochę żal a najbardziej za tym wszystkim tęsknię… Wiem jedno, że jak czegoś nie mam poukładanego, zakończonego albo wgl w jakiejś akcji trwającej w życiu nie da mi to spokoju a relacja z Rzymu i „powrót” do tego klimatu może być cudowny, więc spróbuję!
W środę 26XII
spałam chyba tylko godzinę J jeszcze o 1 robiłam sobie kanapki na drogę a ok. 3:30 musiałam być pod katerdrą więc tak spałam godzinę J Mój autokar miał nr 7. Jeszcze do końca kombinowałam, żeby znaleźć się w 3 bo tam była moja ekipa z DM ale cóż. Wola była inna i może i lepiej? Jechaliśmy chyba 27h… miła podróż całkiem. Poznałam maksymalnie pozytywnych ludzi z tyłu autokaru: Dawida, Kasię, Karolinę, Kasię#2 i ktoś tam jeszcze się trafił ale imienia nie pamiętam… pozytywna ekipa bo czegokolwiek by nie puścili w radiu od razu podany został tytuł autor i zaśpiewana piosenka cala :D gorzej jak wjechaliśmy do Włoch bo tam 80%ichnich piosenek ale było zabawnie i tak =) klub miłośników minimalizmu i Malczewskiego <3 <3 <3 ooo tak było cudownie. Dojechaliśmy. Dołączyłam do Ziomaków z mojej szkoły i wyruszyliśmy przez miasto na odprawę żeby nas do rodzin przydzielono. Cała ta operacja trwała ok4h… taaaaak od kolejki do kolejki. Ale wszystko odbyło się na jednym z włoskich kampusów więc było sympatycznie bo okolica ciekawa =) na końcu czekało na nas jedzonko więc rozłożyliśmy się jak wytrawni włoscy studenci i zaczęliśmy analizować mapę. jakiejkolwiek mapy nie dotknę już wiem że ta przyjaźń będzie trwała <3 mapoman normalnie. Trasę do domu rozkminiłam w 5min ale mojej zgrai musiałam to przełożyć na polski bo chyba jeszcze mi nie ufali na tyle :P ale jak po 38min znaleźliśmy się w właściwej parafii nerwy ich opuściły i odtąd ufali mi bezgranicznie-Mc przewodnik :D trafiliśmy do Parrocchia S.Pio V skąd ulokowano nas u sióstr franciszkanek. Na szczęście całą szóstką tam trafiliśmy a nie oddzielnie czy coś bo uczucia mieliśmy mieszane… Krąży legenda w wspólnocie Taize że z klasztorami zazwyczaj jest najwięcej problemów ALE u nas było a)ciepło b)śniadanko najpierw zaskoczyło bo składało się z 4ciastek i herbaty albo do wyboru kakałka c)był prysznic bez jakiś specjalnych kolejek d)ilość kontaktów była wystarczająca e)nie było tak źle z dojazdami f)mieliśmy drugie w Rzymie najdłuższe schody ruchome do metra <3
  
więc na 10pkt daję 8 =) Kochane te siostry były… no ok. tylko jedna bo inne się nam na oczy nie pokazały O.O ale udostępniły nam kaplicę na poranne msze, które odbywały się zawsze oprócz niedzieli i nowego roku bo wtedy mieliśmy mszę w parafii, a te poranne odprawiał ksiądz z Częstochowy, z którym mam nadzieję z Kapim utrzymamy kontakt bo naprawdę wspaniałych ludzi zabrał ze sobą =) jeszcze pierwszego dnia na dobitkę chłopakom którzy nosili bagaże swoim dziewczynom(była nas 6, 3dziewczyny, 3 chłopaków, dwie pary, ja i Kapi :D) zaproponowałam dość długi spacer żeby ogranąć mniej więcej jak daleko jest skąd dokąd i żeby wiedzieć jak sobie planować przenoszenie się z rzymskiego pkt a do pkt b =) zaczęliśmy od Placu Świętego Piotra
  
 które w momencie zachodu słońca robi fantastyczne wrażenie,  
potem przeszliśmy do Castel Sant’Angelo słynnym mostem z Aniołów i Demonów do via Corso Vittorio Emanuelle II do via dei Fori Imperiali kończąc na Koloseum.
 Przy okazji zjedliśmy oczywiście co innego jak nie pizzę(moim skromnym zdaniem ta w takich małych barkach z okienkiem do ręki jest NAJLEPSZA NAJFANTASTYCZNIEJSZA SUPERSMACZNA <3) i coś co zrobiło na nas wielkie wrażenie a co to było dowiedziałam się dopiero po fakcie :P czyli Altare della Patria co po polsku znaczy nic innego jak Ołtarz Ojczyzny.  
Parę słów o nim: „jest to duża, budowla z białego marmuru, dominująca nad placem Weneckim, będąca zarazem pomnikiem króla Wiktora Emanuela II i Grobem Nieznanego Żołnierza. Pomnik zaprojektowany przez Giuseppe Sacconiego, został zbudowany dla uczczenia zjednoczenia Włoch. Centralna jego część to Grób Nieznanego Żołnierza. Płonie tu wieczny ogień a żołnierze trzymają wartę. Za nim ściana ozdobiona płaskorzeźbą z postacią bogini Rzymu na złotym tle. Wyżej, na cokole, ustawiono konny pomnik króla. Jego wysokość to 12,0 m. Całość zamyka kolumnowy, półokrągły portyk. Zbudowany w latach 1885 - 1911, w 1921 dodano Grób Nieznanego Żołnierza. Pomnik jest udostępniony dla zwiedzających (spod kolumnady widoczna jest panorama Rzymu). W jego wnętrzach mieszczą się muzea, m.in. Museo del Risorgimento ze zbiorami upamiętniającymi historię walk o zjednoczenie Włoch.” ach ta niezastąpiona Wikipedia <3 „jednym słowy” robiący wrażenie super budynek. krytycy sztucy zabijcie mnie ale serio warte zobaczenia =) stamtąd jest rzut beretem do Koloseum więc polecam =) po drodze jeszcze przejechał obok nas super autobus cały w lampkach!
  
początkowo był to hit ale potem się już przyzwczailiśmy ;) zwłaszcza jak przypadkowo trafiliśmy na pętlę takich :D 
jak już doszliśmy do Colosseo
 to spotkaliśmy Marcina(ekipa DM) z jego znajomymi, których miałam wielką przyjemność poznać i się zakolegować później =) 
 razem wyruszyliśmy na pierwszą modlitwę do Bazyliki Św. Jana na Lateranie. 
Piękna, monumentalna, ślicznie wykończona, byłam naprawdę zachwycona. Bałam się od początku, że w bazylikach(nie tak jak zazwyczaj na targach) nie będzie tej atmosfery Taize, ubogości i takiej hmmm swojskości? no powiedzmy że swojskości. Ale NIE było naprawdę wyniośle super spokojnie i tak „po domowemu”. przepych bazylik okazał się jednak znikomy do bogactwa naszego zaangażowania i chęci szerzenia solidarności i wspólnej modlitwy.
Gdyby nie fakt, że było mi zimno i byłam naprawdę śpiąca skakałabym z radości, że jestem w Rzymie. Ale chyba i tak to robiłam więc jak sobie tak pomyślę to chyba te emocje i dobry duch nie pozwolił mi być nolifem :D umówiłam się po modlitwie z Magdaleną(przyjaciółką mojej dobrej koleżanki), i mając ich wszystkich przy sobie, ziomków ze szkoły, grupę z DM, Magdalenę czułam się naprawdę niesamowicie <3 jeszcze w Rzymie… brak mi słów =) to trzeba było przeżyć! =) spokojnie wróciliśmy do domu. mały McD włoska gorąca czekolada i szybko spać bo następnego dnia czekało nas nie mniej atrakcji =) ale to opiszę następnym razem ^^
 
 
***
Ferie feriami(Kaprun opiszę jak po pierwsze się do niego zdystansuje a po drugie jak opiszę Rzym =)) a ja siedzę nad książkami. połowicznie a nie tak jakbym mogła oczywiście ale nie. Żadnych wyjść nic. Korki z biologii, korki z chemii(dzisiaj były super bo znowu nic nie pamiętałam ale szybko się ogarnęłam i w Instytucie PAN jest taka magiczna atmosfera że to czego nie rozumiesz nagle staje się na tyle interesujące że naprawdę chcesz to zrozumieć =)) a spotkanie z już wcześniej wspomnianym DM(a właściwie skład py”wyjście na pizzę” czyli nasza  4 a nie 6 jak być powinno. Właśnie Maja Monika zaszczycicie nas kiedyś? ;););)  było tak na ostatnią chwilę i na takim spinie jak nigdy =) ale się opłacało oczywiście :D 5h baletów dziennie: najpierw baletos 2,5h potem flamenco, modern, hip hop… daje się odczuć po kościach po 4dniu… ALE ŻYJĘ <3 jutro przyjeżdża jeszcze KosmoRodzina tzn.wujek, dziadek, i Minia czyli moja kuzynka więc jak przeżyję weekend z małym brzdącem spr z historii angielskiego chemii geografii i ogarnięciem się do szkoły to chyba zrobię sobie ołtarzyk :D no dobrze. idę spać <3 jeszcze pare zdjęć na koniec <3
chyba miałam zrobić podsumowanie roku 2012 :D to tak w skrócie: Karpun 2012, casting Euro, ceremonie Euro, maj festiwal, Japoński festiwal w domu z Ają <3, czerwiec Euro, wspaniały rok z moją Vitae1, szlaban z 2011, lipcowe mazury i epickie U17, Niechorzowy i mazurski vol.2 sierpień, Vitae2, Paryżewo z moim viciakami, DM, świąteczne balety, Rome <3 chyba tyle ale hmmm :D jakiś kolaż się przyda momencik: nie nie będzie jednak bo za dużo roboty :D ale w trakcie przerabiania fotobiblioteczki może coś ogarnę...

teraz dobranoc. trzy nuty na noc.


no dobra 4 żeby było coś do tego powrotu ;) stara choreografia jednak cały czas w nogach. piękny Michał Lorenc 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz